Dziś po raz kolejny zabiorę Cię w Góry Opawskie. Tak, znowu. Nic nie poradzę, że te okolice są naprawdę bogate w ciekawe zakątki, które warte odwiedzić, a jednocześnie oferują ciszę i spokój, jakich nie zaznamy w bardziej popularnych miejscach. O takie wolne od zgiełku ustronia w dzisiejszych czasach jest, niestety, coraz trudniej – dlatego tym bardziej myślę, że warto mieć jakieś w zanadrzu. Dzielę się więc swoimi „skarbami” z Tobą.
No dobrze, ale to gdzie konkretnie się dziś wybierzemy? Już spieszę z odpowiedzią. Góry Opawskie są raczej mało znane Polakom, a ja zaprowadzę Cię do miejsca, które jest znane jeszcze mniej, a niemal wcale. Mowa o Górze Granicznej i leżącym nieopodal szczycie Na Granicy, który kusi turystów jedyną w swoim rodzaju wieżą widokową – a może wieżami?

Wieże i widoczki, widoczki i wieże.
Od razu uprzedzam, że mówię tu o zdecydowanie małych górkach – być może dla Ciebie będą to wręcz jedynie pagórki. Graniczna Góra (czy inaczej Graniczny Wierch) wznosi się na zawrotną wysokość 536 m n.p.m., a szczyt Na Granicy jest niewiele wyższy – sięga 541 m n.p.m. Zanim więc zdążysz się rozpędzić, góra się skończy. Trasa na obydwa szczyty jest przy tym bardzo łagodna – wejście czerwonym szlakiem od strony miejscowości Opawica zajmie Ci około godziny, a po drodze trafisz jedynie na bardzo skromne podejścia. Ma to swoje dobre strony – to idealna okolica na spacer z dziećmi lub osobami o słabszej kondycji. Możesz też wybrać się na Graniczną Górę, kiedy brakuje Ci pięknych widoków i masz ochotę na górski spacer, ale z powodów zdrowotnych lub starego, dobrego „niechcemisie” nie zamierzasz się przemęczać.

Możesz mieć takie widoki praktycznie bez wysiłku – czego chcieć więcej?
Graniczna Góra, Na Granicy… Skąd takie nazwy? Odpowiedź jest prosta – wzdłuż szlaku na obydwa szczyty biegnie granica polsko-czeska. Zmierzając w stronę wieży widokowej, możesz więc na przykład policzyć słupki graniczne, stanąć jedną nogą w Czechach, a drugą w Polsce lub zrobić sobie zdjęcie i chwalić się znajomym, że byłeś „zagranico, panie tego”.

Jesteśmy jedną nogą za granicą.
Graniczna Góra jest doskonała na każdą porę roku. Tak się składa, że ja odwiedziłam to miejsce zimą. Udało mi się trafić na zimę z prawdziwego zdarzenia, taką jak z obrazka. Zaspy, w których można było się utopić, śnieżnobiały, skrzący się śnieg, wspaniałe śnieżne czapy na choinkach i siarczysty, trzaskający mróz – było kilkanaście stopni na minusie! O taką zimę nic nie robiłam.
Jeśli jednak zechce Ci się powtórzyć mój wyczyn, weź sobie do serca następującą radę – załóż odpowiednie buty. Najlepiej sprawdzone w podobnych warunkach. Ja popełniłam ten błąd, że założyłam obuwie, za które dałabym sobie rękę uciąć i wiesz co? Byłabym teraz bez ręki. Cóż, zmyliła mnie nazwa. Byłam pewna, że coś, co nosi dumną nazwę „śniegowce”, sprawdzi się na śniegu.
Nie sprawdziło się. Bilans? Trzy przewrotki, dwie przemoczone rękawiczki i jedna urażona duma.

Sprawcy całego zamieszania. „Śniegowce”.
Jeśli więc tak jak ja wybierzesz się na Górę Graniczną zimą, ubierz się odpowiednio – będzie Ci wygodniej. I łatwiej. A podczas schodzenia ze szczytu nie będziesz sprawiał wrażenia osoby, która wypiła flaszkę wódki i próbuje mimo wszystko dzielnie utrzymać pionową postawę. Godne podziwu samozaparcie – tylko po co?
No dobrze, powiesz, ale po co właściwie tam iść? Górka niewielka, można wywinąć orła, telefon łapie czeski zasięg… Czego szukać w takich okolicach?
Po pierwsze, spokoju. Tak jak już wspomniałam, Góry Opawskie nie są bardzo popularne, a Graniczna Góra to już w ogóle egzotyka, o której mało kto słyszał. Po drugie, krajobrazów. Szczyty są może niewysokie, ale pejzaże, które można z nich zobaczyć, robią wrażenie. Idąc z Opawicy, po drodze trafisz na niewielką platformę widokową, z której możesz obserwować pobliskie góry. Znajdziesz tam też tablicę informującą, jakie wzniesienia masz przed sobą.

Jest i platforma. Kusi, żeby stanąć i wygłosić kazanie, ale raczej nie w tym celu została stworzona.
Zimą, kiedy wszystko jest pokryte grubą warstwą śniegu, jest jeszcze piękniej. Wspaniała, czysta biel, która do tego cudnie błyszczy w świetle promieni słonecznych – jeśli będziesz mieć szczęście jak ja, taką właśnie scenerię zastaniesz.

Zima w pełnej krasie. Śnieg wszędzie.
I wreszcie, po trzecie, atrakcje na szczycie Na Granicy. Uwagę zwraca przede wszystkim oryginalna wieża widokowa, czy może raczej dwie wieże niczym z Władcy Pierścieni połączone zawieszonym wysoko nad ziemią pomostem. Podobno były to kiedyś wieże telefoniczne, które, kiedy już zakończyły swój żywot w tej roli, miały zostać zburzone i pocięte na złom. Przed tym tragicznym losem uchroniły je władze miasta, przerabiając je na wieże widokowe właśnie. Na jedną z nich wejdziesz po długich, krętych schodach, na drugą dostaniesz się, przechodząc pomostem. Ten swego rodzaju krótki spacer w chmurach robi niezapomniane wrażenie – na chwilę możesz zostawić wszystko, co Cię męczy, na dole i przejść się w obłokach. A jeśli trafisz na odpowiednią pogodę i widoczność będzie dobra, roztaczające się dookoła widoki z pewnością Cię zachwycą. Również i tam znajdziesz tabliczki informujące o nazwach widocznych ze wszystkich stron szczytów.

Władca Pierścieni: Dwie wieże. A nie, czekaj…

Rzut oka z góry na szczyt Na Granicy.

Pomost między wieżami.

I ładny widoczek.
Opisywane wieże to mało znana atrakcja, niewątpliwie jednak godna uwagi. Jeśli nie chcesz płacić za wstęp na bardziej popularne „Ścieżki w obłokach” i przeciskać się przez tłum turystów, postaw na ich mniejszą, ale darmową, a przy tym zdecydowanie spokojniejszą wersję i zdobądź szczyt Na Granicy. Nie będziesz żałować.

Obowiązkowe selfie na górze. 😉
Co jeszcze oprócz wież znajduje na szczycie? Miejsce na ognisko, ławeczki ze stolikami (jedno takie stanowisko jest nawet zadaszone!) oraz plac zabaw. Wszystko to sprawia, że Graniczna Góra i okolice to świetne miejsce na wypad z dziećmi. Łagodny, krótki szlak, piękno przyrody i masa atrakcji na szczycie – czego chcieć więcej? Zimą, kiedy wspięłam się na szczyt Na Granicy, plac zabaw był wprawdzie częściowo przysypany śniegiem, nie przeszkodziło to jednak pewnemu dziarskiemu chłopcu w oddawaniu się szalonej rozrywce. Nie pomogły nawet rozpaczliwe prośby padające ze strony jego coraz bardziej przemarzniętych rodziców.

Jeden z obiektów na szczycie. Nie pamiętam, co to było. Śnieg zasypał, nie widać.
Graniczna Góra to świetne miejsce na krótką, relaksującą wycieczkę. Jeśli chcesz złapać oddech, zaczerpnąć świeżego powietrza, pospacerować w spokoju, a przy tym zobaczyć coś pięknego i ciekawego, wybierz się właśnie tam. Raczej nie pożałujesz – znajdziesz tam wszystko to, na czym Ci zależy, odpoczniesz i uciekniesz na kilka chwil od szarej, przytłaczającej codzienności. Pomost między wieżami widokowymi na szczycie Na Granicy to jedno z tych miejsc, w których na moment można zapomnieć o nieuchronności egzystencji i na ułamek sekundy poczuć się tak, jakby na dole nie zostało już nic, co nas dotyczy.

Chwila oderwania od rzeczywistości. Gdzieś tam na dole jest ten jeden nieprzyjemny człowiek z Twojej pracy, ale spokojnie, tu Cię nie dopadnie.
Porzućmy na chwilę te pseudofilozoficzne rozważania i zajmijmy się czymś do bólu przyziemnym – oczywiście, jedzeniem. Na Górze Granicznej nie ma restauracji, knajp czy nawet schronisk, które mogłyby mnie zainspirować do ugotowania czegoś ciekawego. Tak się jednak składa, że niedługo po tym, gdy wróciłam ze swojej krótkiej wycieczki do domu, przyjechał do mnie na kawę pewien miły jegomość. Postanowiłam więc coś mu do tej kawy upiec. Padło na szybką tartę z owocami. A konkretnie z jabłkami i gruszkami.
I właśnie dlatego Graniczna Góra kojarzy mi się z zapachem przyprawionych cynamonem jabłek i gruszek. Zapraszam więc i Ciebie na ten prosty i przepyszny deser. Owoce możesz oczywiście wybrać zupełnie inne – dobierz je do swoich upodobań albo po prostu weź to, co akurat masz w domu. Ja jednak uwzględnię w przepisie jabłka i gruszki – to one utkwiły mi w pamięci. A jeśli masz taką możliwość i ochotę, wypróbuj właśnie taką wersję – cytując wspomnianego jegomościa, jest „wyśmienita”. I wcale nie mówił tego, żeby mi nie było przykro. A przynajmniej taką mam nadzieję.

Pyszna tarta. Ja wiem, na tym zdjęciu wygląda dość żałośnie, ale w smaku jest cudowna. Trzeba dać jej szansę. W sumie, teraz mam pretekst, żeby znów ją upiec i zrobić lepszą fotkę.
Wyśmienita tarta z owocami
Składniki
Ciasto
- Niecałe 1,5 szklanki mąki pszennej.
- Niecałe 3/4 kostki masła – ok. 140 g, nie za zimne, żeby dało się ładnie siekać i wyrabiać.
- 3 łyżki cukru pudru.
- Cukier wanilinowy – albo waniliowy, albo cukier z wanilią – do smaku, ja daję tyle, ile akurat mam, może być łyżka, może być pół, jak wyjdzie.
- 2 duże szczypty soli.
- 1 jajko.
Nadzienie
- 2 jabłka i 3 gruszki – ale możesz zmienić proporcje albo dać całkiem inne owoce, pamiętaj tylko, że moje dodatki są do nadzienia z jabłek i gruszek, a do innych owoców mogą nie pasować, zresztą, co Ci będę gadać, zrobisz, jak chcesz.
- 1 łyżka cukru.
- 1 łyżka cynamonu – albo łyżeczka, albo pół – zależy, jak bardzo lubisz cynamon, ja lubię bardzo, więc daję łyżkę.
- 1 łyżka mąki pszennej.
Wykonanie
- Nagrzej piekarnik do 180 stopni.
- Do dużej miski wsyp mąkę pszenną, dodaj masło, sól oraz cukry – puder i wanilinowy.
- Wszystko dokładnie posiekaj i pomieszaj nożem.
- Do powstałej mieszanki wbij jajko i wyrób ciasto – powinno być w miarę gładkie.
- Wyrobione ciasto wyjmij z miski, a następnie uformuj z niego kulkę, zawiń w folię spożywczą i włóż do zamrażarki. Niech tam czeka ok. 10-15 minut.
- W tym czasie przygotujemy nadzienie. Obierz jabłka i gruszki, a następnie wykrój ich gniazda nasienne.
- Pokrój owoce, jak chcesz – w kostkę, w podłużne kawałki – wszystko jedno, Ty będziesz to jeść. Jeśli zwracasz uwagę na wygląd ciasta, pokrój ładnie, jak Ci się podoba. Jeśli kwestie estetyczne masz w nosie, pokrój po swojemu, jak wyjdzie. Twój wybór.
- Pokrojone owoce włóż do miski, posyp cukrem, mąką i cynamonem, a następnie dokładnie wszystko wymieszaj.
- Formę do tarty nasmaruj masłem, a następnie wylep ją ciastem. Jeśli nie masz formy do tarty, nic straconego – weź zwykłą blachę, wylep ją ciastem na tyle, ile się będzie dało i unieś jego brzegi – może nie opadną.
- Rozprowadzone na formie (lub blaszce) ciasto ponakłuwaj w wielu miejscach widelcem.
- Ułóż na tarcie owocowe nadzienie.
- Ciasto wsadź do nagrzanego piekarnika i piecz przez około 35-45 minut. A najlepiej co 10-15 minut sprawdzaj, czy jest gotowe i czy się nie spaliło. Zaufaj mi, wiem, co mówię.
Już w trakcie pieczenia tarty po domu roznosi się cudowna woń ciasta, owoców i cynamonu – pobudza zarówno wyobraźnię, jak i nieziemski apetyt. Po wyjęciu tego wspaniałego przysmaku z pieca jest jeszcze lepiej! Tarta jest pyszna na ciepło, ale na zimno też wiele nie traci. To idealne ciasto na jesienne i zimowe wieczory – choć nie tylko, sprawdzi się o każdej porze roku, dnia i nocy. Wypróbuj i się przekonaj!
Jedna odpowiedź
Dostrzegłam Władcę Pierścieni na tym zdjęciu gdzie są dwie wieże!!!😃😲😯.
Jest biały i ma cztery łapy 🐾 🐾 😯… i…. ogon???🤔