Lubicie zwierzątka? Macie czasem ochotę przytulić alpakę albo nakarmić kozę marchewką? Mam dla Was idealne miejsce! Dziś wybierzemy się do Zakątka Zwierzątek, który oferuje sporo atrakcji dla miłośników czworonogów. Pogłaskamy alpaki, napatrzymy się na małą małpkę (żywą, nie taką z Żabki) i nie opędzimy się od natrętnych kóz łasych na smakołyki. Brzmi dobrze? No to ruszamy w drogę!

Hopsasające alpaki.
Gdzie znajduje się Zakątek Zwierzątek?
Zakątek Zwierzątek znajdziemy w Dzimierzu – niewielkiej wsi położonej między Raciborzem a Rybnikiem. Aby tam trafić, wystarczy ustawić w nawigacji to miejsce. Jest tam dostępny niewielki parking, na którym zmieści się kilkanaście aut. Przed zakrętem do Zakątka znajduje się także specjalny drogowskaz, więc raczej na pewno traficie.
Czy trzeba robić rezerwację?
Nie trzeba – zagroda jest otwarta dla wszystkich przez cały dzień (na ten moment od 10:00 do 20:00). Wystarczy przyjechać na miejsce i zapłacić za wstęp, który obecnie kosztuje 30 zł od osoby (dzieci poniżej 2 lat wchodzą za darmo). Nie mamy tu żadnych ograniczeń czasowych – bilet jest całodzienny. Można też kupić kubeczek z marchewką do karmienia zwierząt – jego cena to 5 zł (dzieci pierwszy kubeczek dostają za darmo). Zagroda przyjmuje też grupy zorganizowane, na przykład wycieczki szkolne – tu już będą konieczne zapisy. Więcej informacji znajdziecie na Facebooku Zakątka.


Alpaki całkiem fajnie pozują do zdjęć, jeśli akurat mają na to ochotę.
Odpoczynek wśród zwierzaków
Skoro formalności mamy już za sobą, przejdźmy do przyjemniejszych rzeczy. Zakątek Zwierzątek to rozległy teren, na którym znajdziemy między innymi ławeczki, sporo zieleni i staw, a w dalszej części mamy nawet plażę, mały basenik, plac zabaw i miejsce na ognisko. Do dyspozycji gości jest też duży, drewniany budynek, w którym umieszczono kilka stołów i ławek. Można tu wypić kawę lub herbatę, dostępna jest również lodówka z zimnymi napojami na sprzedaż. Istnieje nawet możliwość zorganizowania tam imprezy, na przykład urodzin czy chrztu. Na miejscu jest oczywiście toaleta.
W Zakątku czeka na nas kilka pań alpak i jeden pan alpaka. Gdy byłam tam ostatni raz, panie biegały luzem po całej zagrodzie, a pan był za płotem – podobno on hasa sobie przez całą noc. Właściciele nie puszczają wszystkich alpak razem, ponieważ pan jest bardzo zainteresowany paniami, a nieustanne i niekontrolowane rozmnażanie nie jest tu wskazane – to chyba zrozumiałe.
Alpaki można głaskać i karmić sprzedawaną marchewką – do pierwszego nie zawsze są chętne, ale do drugiego już jak najbardziej.

Na zdjęciu widzimy średnio zadowolonego z życia stwora i prześliczną alpakę.
Jeszcze bardziej chętne na smakołyki są obecne w zagrodzie kozy – te doskonale potrafią upomnieć się o swoje. Bez skrępowania wspinają się na łaskawie dzielących marchewką ludzi, wskakują na ławki i podbiegają z błaganiem w oczach. Oczywiście pilnują też siebie nawzajem, żeby broń Boże jedna nie dostała więcej niż druga, a w ogóle to wszystko powinno być dla mnie, idź stąd i nie przeszkadzaj.
Obserwowanie kóz również może sprawić sporo frajdy – przepychają się, wskakują na kamienie, zrzucają się z kamieni, próbują wejść na hamaki, zrzucają się z hamaków, gramolą się na drzewa, zrzucają się z drzew, skaczą po ławeczkach, zrzucają się z ławeczek – można tak wymieniać w nieskończoność. Powiem więcej, gdy ostatnio byłam w Zakątku, spotkałam tam małe, kilkutygodniowe kózki, które były naprawdę przesłodkie, chętne do zabawy, głasków i oczywiście łase na marchewkę.

Kózka zaanektowała ławkę i leżącą na niej marchewkę.
Na terenie zagrody swój wybieg ma również kangur. Czasami na gości czeka także małpka (chyba miała na imię Czaruś) – jak się dowiedzieliśmy, na co dzień mieszka ona z właścicielami, a gdy ma dobry dzień, zaszczyca gości swoją obecnością. Ma własną klatkę z zabawkami i świeżymi owocami, spośród których z zaangażowaniem wybiera to, co jej najbardziej smakuje, wyjada najsmaczniejsze kąski, a resztę wypluwa na ziemię. Czaruś ma podobno charakterek – odradza się wsadzanie palców do jego posiadłości, bo choć miewa dobry humor i bywa do rany przyłóż, potrafi też pokazać pazurki albo zęby i w bolesny dla nas sposób wyrazić swoje niezadowolenie z naruszenia jego prywatności.


Czaruś ocenia, czy biszkopt nadaje się do jedzenia, a później łaskawie zaczyna wcinać. Czyli zjadliwe.
W Zakątku Zwierzątek jest też druga zagroda – z ptakami. Spotkamy tam cudne, puchate kurki i charakterne gęsi, których zaczepianie jest zdecydowanie odradzane. Pamiętam, że kiedyś było tego ptactwa więcej, ale nie wiem, co się stało, że teraz jest, jak jest.
Niedawno w Zakątku pojawiło się także nowe Pole Dyniowe, którego niestety nie miałam okazji zobaczyć. Na zdjęciach prezentuje się bardzo ciekawie, podobno jest też możliwość zakupu dyni – jeśli macie ochotę, przetestujcie i dajcie znać. 😉 Pole dyniowe ma być dostępne do jesieni.
Zakątek Zwierzątek – czy warto się tam wybrać?
Jak już wcześniej wspomniałam, wstęp do Zakątka Zwierzątek jest bez ograniczeń czasowych – możemy siedzieć tam nawet przez cały dzień, aż do zamknięcia. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zabrać ze sobą prowiant i urządzić mały piknik albo zaopatrzyć się w kiełbaski i zrobić ognisko. Jeśli lubicie zwierzęta i chcecie spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu, będzie to miejsce godne polecenia – świetne zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Nikt raczej nie będzie się nudził.


Jeszcze więcej cudnych alpak.
A co dziś ugotujemy?
Kiedy zastanawiałam się, jaki przepis Wam dzisiaj zaproponować, moje myśli popłynęły w stronę małpki (ponownie, tej z Zakątka, nie z Żabki). Małpy jakoś tak kojarzą nam się z bananami – pomyślałam więc, że przygotujemy dziś omlet bananowy, który świetnie nadaje się na słodkie śniadanie, można też zabrać go do pracy. Smakuje doskonale sam w sobie, warto jednak zjeść go z dodatkiem świeżych owoców, na przykład borówek, brzoskwini czy (kto by pomyślał!) banana. Jego przygotowanie jest bardzo proste i nie zajmuje wiele czasu – czyli to co misie lubią najbardziej. A więc do dzieła!
Omlet bananowy Czarusia
Składniki (na 1 duży omlet)
- 2 jajka – najlepiej od wolnej, wesołej kurki.
- 1 duży banan.
- 50 g mąki pszennej.
- Szczypta soli.
- Cukier, erytrytol lub inne słodzidło – do smaku, ja daję 2 płaskie łyżki.
- Olej do smażenia.
Wykonanie
- Oddziel białka od żółtek.
- Do białek dodaj szczyptę soli i ubij je na sztywną pianę.
- Cały czas miksując, stopniowo dodawaj cukier (lub wybrane słodzidło).
- Podziel banana na mniejsze części, a następnie zmiksuj go z żółtkami i mąką.
- Stopniowo dodawaj do zmiksowanej masy ubite białka i delikatnie mieszaj do połączenia.
- Na patelnię wlej olej (wystarczy łyżka), a następnie dobrze ją nagrzej.
- Wylej wymieszaną masę na patelnię i smaż pod przykryciem na małym ogniu (po kilka minut z każdej strony). Pilnuj tylko, żeby omlet się nie przypalił – chyba że zależy Ci na dodatkowym aromacie. 😀
I gotowe! Tak przygotowany omlet jest naprawdę pyszny i puszysty – zresztą, co Wam będę gadać, sami się przekonajcie. Smacznego!

Tak prezentuje się nasz omlet. Ja zignorowałam swoją własną wskazówkę i nie dopilnowałam, żeby się nie przypaliło. Ale i tak było dobre.
Jeśli chcesz, zaobserwuj mnie na Facebooku i Instagramie – znajdziesz tam informacje o najnowszych wpisach, zdjęcia, przemyślenia i inne takie. Zapraszam serdecznie!
Jedna odpowiedź
Taaak 🤔. Czaruś chciał mnie wyszarpać za włosy, kiedy nieopatrznie schyliłam się przed jego domkiem, żeby się podrapać w kolano.
A kózki chętnie wzięłabym do domu 😁