Dziś zabiorę Was w Pieniny – tu jeszcze razem nie byliśmy. Zdobędziemy jeden z najbardziej rozpoznawalnych szczytów w Polsce, czyli Trzy Korony, przejdziemy się tajemniczym Wąwozem Szopczańskim, pooglądamy piękne widoczki, a na koniec zrobimy pieczone piersi z kurczaka. To co, ruszamy w drogę?

Cel naszej dzisiejszej wędrówki.
Trzy Korony – garść informacji
Trzy Korony to jeden z najbardziej charakterystycznych polskich szczytów i znak rozpoznawczy Pienin. Mimo że nazwa tej wyjątkowej góry mówi nam o Trzech Koronach, w partii szczytowej mamy tak naprawdę aż pięć wapiennych turni, z których najwyższa, Okrąglica, wznosi się na wysokość 982 m. To właśnie na niej znajduje się słynna platforma widokowa, z której możemy podziwiać cudowne krajobrazy. Trzy Korony często są mylnie uważane za najwyższy szczyt Pienin – w rzeczywistości palmę pierwszeństwa ma tutaj Wysoka, której wysokość to 1050 m.

Czekają na nas takie widoki. Ale najpierw trzeba tam wejść.
Trzy Korony – szlaki, parking i bilety
Każdy rozsądny podróżnik wie, że przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę dobrze się przygotować. Dlatego zanim zaczniemy naszą wycieczkę, sprzedam Wam kilka praktycznych informacji.
Na Trzy Korony prowadzi kilka szlaków – z Czorsztyna, z Krościenka nad Dunajcem, ze Szczawnicy i ze Sromowców Niżnych. My wybierzemy dzisiaj ostatni wariant. Dlaczego? Szlak na Trzy Korony ze Sromowców Niżnych jest piękny, ciekawy i stosunkowo prosty – czyli połączenie idealne.
Jeśli chcecie przyjechać do Sromowców samochodem, z pewnością zainteresuje Was kwestia parkowania. W okolicy mamy do dyspozycji kilka płatnych parkingów – najbliżej wejścia na szlak znajduje się ten.

Po drodze można spotkać taką koleżankę. 😀
I ostatnia rzecz – opłaty. Bilety na Trzy Korony kupujemy nie na dole, ale bliżej szczytu Okrąglicy, tuż przed wejściem na schody prowadzące na platformę widokową. Jeśli więc nie planujemy wchodzenia na samą górę, nic nie płacimy. Co więcej, opłaty są pobierane od 20 kwietnia do 15 listopada – poza sezonem idziemy za darmo. Obecnie bilet normalny kosztuje 8 zł, a ulgowy 4 zł. Warto też wiedzieć, że bilet kupiony na Trzech Koronach umożliwia wejście na Sokolicę w tym samym dniu (i na odwrót), nie musimy więc płacić dwa razy. A to jest zawsze dobra wiadomość!
Trzy Korony ze Sromowców Niżnych – ruszamy w drogę
Skoro informacje praktyczne mamy już za sobą, możemy ruszać w drogę. Zostawiamy samochód na parkingu w Sromowcach Niżnych i kierujemy się w stronę Pawilonu wystawowego Pienińskiego Parku Narodowego. Na razie trzymamy się żółtego szlaku i ulicy Trzech Koron (no kto by się spodziewał 😉 ). Po drodze mijamy Schronisko PTTK Trzy Korony, ale nie zatrzymujemy się – czas na odpoczynek przyjdzie później. A będzie po czym odpoczywać! W końcu czeka nas około 3 godzin drogi tam i z powrotem.

Tajemniczy budyneczek. Chatka Baby Jagi?
Wąwóz Szopczański
Po krótkim spacerze docieramy do rozwidlenia szlaków – my zostajemy na szlaku żółtym. Przed nami otwiera się wspaniały Wąwóz Szopczański.
Nazwa Wąwozu Szopczańskiego pochodzi od Przełęczy Szopka, na którą trafimy już za jakiś czas. Robi on ogromne wrażenie – to naprawdę piękne, majestatyczne miejsce. Docenili je nawet twórcy Potopu – to właśnie tu nakręcono niektóre sceny. Możemy więc ponapawać się tą wspaniałością, a w międzyczasie zebrać siły na czekające nas wkrótce wyzwanie.

Jest pięknie i tajemniczo.
Przełęcz Szopka
Spokojny spacer po Wąwozie Szopczańskim prędzej czy później musi się skończyć. Już wkrótce droga poprowadzi na ostro do góry i czeka nas naprawdę srogie podejście. Na trasie trafimy na drewniane schodki i poręcze, które pomogą nam pokonać trudności i wreszcie postawić pierwsze kroki na Przełęczy Szopka.

Na zdjęciu wygląda niewinnie… Ale daje w kość.
Czy wiecie, że Przełęcz Szopka ma też inną nazwę? Nazywa się ją również Chwała Bogu, a to dlatego, że podobno tak właśnie mówią wchodzący na nią wykończeni turyści. To określenie znajduje się nawet na tabliczce. Ja miałabym kilka innych propozycji alternatywnych nazw, ale w większości są one niecenzuralne, więc nie będę ich tu wypisywać.

A Wy co wpisalibyście w tym nawiasie? 😀
Podejście na Przełęcz Szopka może i jest ostre, ale nagroda zdecydowanie jest tego warta. Jaka nagroda? Ano taka, że z przełęczy rozpościera się cudowny widok na Tatry. Jest co podziwiać! A gdy już nasycimy oczy, możemy ruszać dalej. Czeka nas jeszcze około 45 minut drogi.

Taterki! <3
Wejście na Trzy Korony
Z Przełęczy Szopka na Trzy Korony prowadzi szlak niebieski. Po niecałych trzech kwadransach trafimy na niewielkie wypłaszczenie i budkę Pienińskiego Parku Narodowego. Możemy tu odpocząć lub od razu ruszyć dalej, prosto na szczyt Okrąglicy. Kupujemy bilety (chyba że byliśmy wcześniej na Sokolicy) i wchodzimy na metalową platformę, która poprowadzi nas na górę. Obowiązuje tu ruch jednokierunkowy, ale bez obaw – wszystko jest dość czytelnie oznaczone, więc raczej się nie pomylicie. Skoro ja się nie pogubiłam, to musi być dobrze. 😉

W sezonie bywają tu spore kolejki. Nam na szczęście udało się jeszcze w miarę dobrze trafić.
Następnie pokonujemy strome schody i w końcu trafiamy na platformę widokową znajdującą się na szczycie. Wystarczy jeden rzut oka, aby uznać, że było warto! Z Trzech Koron rozciąga się wspaniały widok na Tatry, Przełom Dunajca i nie tylko. Platforma nie jest niestety zbyt duża i w sezonie może być na niej dość ciasno – warto o tym pamiętać i wyjść na szlak jak najwcześniej, aby uniknąć tłumów.

Piękny widoczek!

I jeszcze jeden!

I ostatni!
Powrót z Trzech Koron
Gdy już się napatrzymy i zrobimy zdjęcia, niestety trzeba będzie ruszać w drogę powrotną. Kiedy zejdziemy do miejsca, gdzie stoi budka z biletami, musimy zdecydować, co dalej. Do Sromowców Niżnych można wrócić albo tą samą trasą, którą weszliśmy na górę, albo wybrać inny wariant i pójść najpierw szlakiem niebieskim na Polanę Kosarzyska, a następnie zejść szlakiem zielonym. Kiedy już trafimy na rozwidlenie szlaków na dole, znów wchodzimy na żółty szlak i po krótkim spacerze lądujemy na parkingu. Polecam Wam tę drugą opcję – w ten sposób zrobimy ładną pętelkę i zobaczymy coś nowego, nie będziemy chodzić po własnych śladach.

Chwila odpoczynku.
Niezależnie od wybranego wariantu, droga powrotna zajmie Wam niewiele ponad godzinę. Na spokojnie dacie radę! 😉

Pożegnanie z koleżanką.

O, tam byliśmy!
Pora coś ugotować
Gdybym miała robić zestawienie najgłupszych powodów, dla których wybieram jakiś przepis, dzisiejsza propozycja zajęłaby chyba miejsce w czołówce. Ale trudno, ważne, że będzie prosto i smacznie!
A co dziś ugotujemy? Mam dla Was przepis na pieczoną pierś z kurczaka z pomidorem i mozzarellą. To doskonały pomysł na prosty obiad – możecie podać ją na przykład z frytkami lub gotowanymi ziemniakami. A dlaczego akurat takie danie? Cała zabawa polega na tym, że trzeba ponacinać pierś z kurczaka, a następnie w nacięcia powkładać plasterki pomidora i mozzarelli. I właśnie te powtykane plasterki wyglądają trochę jak charakterystyczne turnie Trzech Koron. A przynajmniej tak mi się kojarzą. Mówiłam, że będzie głupio? 😉 Ale nie przedłużajmy już, do dzieła!
Pieczona pierś z kurczaka – prawie jak Trzy Korony
Składniki (na dwie piersi)
- Pierś z kurczaka.
- Niewielki pomidor albo kilka pomidorków koktajlowych.
- Mozzarella – może być w wersji light.
- Oliwa.
- Przyprawy – ja daję sól, pieprz, czosnek, czosnek niedźwiedzi i mieszankę ziół włoskich.
Wykonanie
- Nagrzej piekarnik do 200°C i wyłóż blaszkę papierem do pieczenia.
- Piersi z kurczaka nakrój w taki sposób, aby powstały kieszonki.
- Wymieszaj oliwę z przyprawami, a następnie dokładnie natrzyj nią piersi z kurczaka.
- Mozzarellę i pomidora (lub pomidorki koktajlowe) pokrój na plasterki.
- Powkładaj plasterki mozzarelli i pomidora w nacięcia w piersiach z kurczaka.
- Umieść piersi z kurczaka na blaszce i włóż je do piekarnika.
- Piecz piersi z kurczaka przez około 15-20 minut – co jakiś czas sprawdzaj, czy nie są już gotowe.

Jest i ona! 😀 Tu akurat z frytkami z batatów.
I już! Tylko tyle potrzeba, aby przygotować coś naprawdę pysznego. Jak wspomniałam wcześniej, takie piersi możecie podać na przykład z frytkami – świetnie sprawdzą się tu frytki z batatów (przepis znajdziecie we wpisie o Lisim Jarze) albo frytki z piekarnika (przepis wrzucałam we wpisie o Biskupiej Kopie). Polecam, smacznego i do zobaczenia!
Jeśli chcesz, zaobserwuj mnie na Facebooku i Instagramie – znajdziesz tam informacje o najnowszych wpisach, zdjęcia, przemyślenia i inne takie. Zapraszam serdecznie!